Od tygodnia pracuję na nowym stanowisku. Cieszę się z tego, bo mam okazję robić coś ciekawego, lepiej płatnego i używać w pracy nieco większej części mózgu niż poprzednio. ;)
Tylko dlaczego każdego dnia i to nawet po niepełnych ośmiu godzinach, wychodzę z pracy zmęczona prawie do granic możliwości? :/ Nie mam potem ochoty na nic - ani spotykać się ze znajomymi, ani iść na piwo, do kina, muzeum, whatever... Nie mam nawet ochoty grać w cokolwiek czy spać. Mogę za to całymi godzinami leżeć tępo gapiąc się w sufit, podczas gdy gdzieś bok gra muzyka. Ehhh...
Próbuję jakoś się wyrwać z tego stanu i ostatnio na poprawę humoru puszczam sobie coś takiego:
Czasem pomaga...
niedziela, 7 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Bidula moja :)
Prześlij komentarz