茶室 - czyli chashitsu a po polsku pawilon herbaciany. Taki prawdziwy, japoński, drewniano-bambusowy, pachnący i po prostu piękny jest w Warszawie, dokładniej w gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej. I wczoraj zamiast zakuwać na zajęciach nowe kanji, miałam okazję go zwiedzić, posiedzieć na tatami i zobaczyć z bliska, jak wygląda prawdziwa, choć oczywiście nieco uproszczona i dostosowana do grupy profanów ;) i to dość licznej, ceremonia herbaciana.
Upchanie 12 osób w niewielkim w hiroma mierzącym zaledwie 4,5 tatami nie było ani łatwe dla gospodarzy, ani bardzo wygodne dla gości, ale i tak wrażenie z wysłuchanych opowieści o Drodze Herbaty, oglądania z bliska kawałka tradycyjnej kultury japońskiej i degustacji było (i nadal jest) ciekawe i warte zapamiętania. Zwłaszcza, gdy doda się do niego radosną walkę kolegów z opanowaniem seiza, ukłonów i wszelkich zwrotów grzecznościowych, których należało użyć w odpowiednim momencie. Swoją drogą, to ja bym to zwiedzanie i ceremonię herbacianą chętnie powtórzyła, ale w nieco mniejszym gronie. A jak komuś zdarzy się okazja zobaczyć warszawski pawilon herbaciany na żywo - niech skorzysta, bo warto.
środa, 6 lutego 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Konnichiwa Gosia :*
Tak przypadkowo natknęłam się na Twojego bloga i troszke tu poszperałam.
Jeśli wciąż myślisz o powtórzeniu wrażeń z sado to da się załatwić :)
niebawem znowu się zobaczymy na japońskim
Prześlij komentarz